Nienawidzę ostatnich dni ferii tudzież innej dłuższej przerwy od szkoły - i myślę, że to Was nie zdziwi. Jednak (niewielką, ale zawsze) pociechą dla mnie są rogale - co prawda świętomarcińskie, a o ile dobrze pamiętam, to święto przypada w listopadzie, a teraz, jak wszystkim wiadomo, mamy luty, ale co tam:) - które upiekłam z mamą, moją przewodniczką po kuchennym świecie smakołyków, czasami bardziej pokręconym niż "Moda na sukces".
Wygląd zewnętrzny |
Nadzienie |
Przepis Ewy Wachowicz.
Mniam!! :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie *.*
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie ;) ja się dzisiaj pocieszałam jabłecznikiem przed końcówką ferii :)
OdpowiedzUsuńLovely post + pictures! I love your blog. I'm your newest follower :) Would you mind checking out our blog & following back via GFC and Bloglovin'? Looking forward to your next post! xx
OdpowiedzUsuńsixthtractate.blogspot.com
SMACZNE
OdpowiedzUsuńMmm <3
OdpowiedzUsuńJadłabym *.*
OdpowiedzUsuńmniam, wygladają smakowicie;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam P:)
Awesome post, my dear.
OdpowiedzUsuńSo yummy :)
Have a beautiful week,
Nicole
www.nicoleta.me
Absolutely awesome post, sweety.
OdpowiedzUsuńKisses,
Nicole
www.nicoleta.me