PustaMiska - akcja charytatywna

sobota, 19 października 2013

"Pingwiny" teatralnie

Tytuł brzmi jakbym była co najmniej mocno potłuczona, ale musicie mi wybaczyć brak weny literackiej, która, o dziwo, jeszcze mnie nie ogarnęła.

W każdym razie, jak by nie było, chodzi mi o dwie rzeczy, konkretniej ubrania, a jeszcze konkretniej koszulkę i spódniczkę, które są nowymi mieszkańcami mej szafy (oho, czuję, że wena się pojawia;)).

Spódniczka, zakupiona z okazji wyjazdu do teatru. 
Regard - w sklepie "no name"
Tył
Koszulka z pingwinami z "Madagaskaru".

Kawałek tyłu

W porządku panowie, teren czysty. Ruszamy!    Cropp

wtorek, 15 października 2013

Grzybowo;)

Jesień w pełni, liście spadają z drzew, robi się buro i ponuro... Lubicie tę porę roku? Ja niezbyt. Zdecydowanie wolę wiosnę, kiedy zamiast szaro robi się zielono i kolorowo. Tym nie mniej jesień niewątpliwie posiada parę atutów i jednym z nich są wspomniane w tytule grzyby.
U mnie (zresztą jak co roku) trochę się ich pojawiło i... nawet ładnie wyglądają. Sami zobaczcie:






Piękne, co? LOL

piątek, 11 października 2013

Krótki wypad do Warszawy - sejm, senat, starówka i "Niewidzialna wystawa"

Wiecie co? Nie ma to jak szkolna wycieczka do Warszawy. Z rąbniętą klasą i jeszcze bardziej (co jednak jest możliwe o.O) rąbniętą wychowawczynią. Tym niemniej było świetnie.

Jako pierwszy odwiedziliśmy budynek sejmu i senatu. W środku bardzo mi się podobało, wnętrze zostało zaprojektowane z ogromnym wyczuciem. Szczególną uwagę radzę zwrócić na drobne szczegóły, takie jak wzory na suficie lub kształt poręczny, ponieważ są naprawdę klimatyczne. Możecie się śmiać, że piszę głównie o wystroju sejmu i senatu, ale w sumie to to mnie tam najbardziej interesowało:)





Następnym punktem była warszawska starówka - Plac Zamkowy, Kolumna Zygmunta i urocze kamieniczki dookoła. To chyba moje ulubione miejsce w całej Warszawie. Rok temu też tu byłam i tak samo mi się podobało, choć wtedy nie zaliczyłam wypadu na pizzę z koleżanką;)




Na koniec poszliśmy na "Niewidzialną wystawę". Nie zdradzę, co to dokładnie jest, bo być może ktoś z Was będzie miał okazję jeszcze ją "obejrzeć". Moim zdaniem jest wspaniale zrobiona i naprawdę warto się na nią wybrać. Zdecydowanie polecam!

wtorek, 8 października 2013

UK 2013 - part III - Londyn - Tower of London i rejs po Tamizie:)

Przepraszam, że długo mnie tu nie było. Przepraszam, że najprawdopodobniej w przyszłości taka sytuacja będzie się powtarzać, co jest spowodowane nawałem obowiązków. Jeszcze chyba nigdy nie miałam tylu!

Ale do rzeczy.
10 lipca po raz ostatni byliśmy w Londynie (ośmielę się pochwalić, że przy wyjeździe byłam dzielna i nie płakałam:)). Tym razem padło na Tower of London, czyli przede wszystkim londyńską twierdzę (była też skarbcem, pałacem, itp.).


Trafiliśmy na wystawę "The Crown Jewels", czyli "Klejnoty Koronne", tzn. korony, berła, łyżki koronacyjne (też byłam zdziwiona O.o). 

To w tym "budynku" znajdowała się wystawa

Widok z murów twierdzy.
Witraże we wnętrzu.


Do Tower dostaliśmy się statkiem, a właściwie stateczkiem, który startował przy parlamencie, zatrzymywał się przy Tower i płynął dalej, aż do Greenwich. Moim zdaniem to najlepszy środek transportu w przypadku takim jak nasz - nie jest zbyt drogi, przepływa się obok wielu atrakcji turystycznych, no i można posłuchać komentarzy na żywo, czyli potrenować angielski;)

Ze statku widzieliśmy między innymi:

London Eye

Big Bena i parlament

"Nową" dzielnicę Londynu
oraz Tower Bridge, na który zresztą, korzystając z okazji, poszliśmy zaraz po wyjściu z Tower:



Oczywiście na koniec, po przypłynięciu z powrotem, poszliśmy jeszcze na mały spacer naszą tradycyjną trasą:)

Na koniec zdjęcie National Gallery, którą również mijaliśmy, a której jeszcze tutaj nie było.


środa, 18 września 2013

UK 2013 - part II - Londyn - London Eye, Westminster Abbey i Covent Garden

Naszym drugim dniem w Londynie był 4 lipca, więc po pierwszym zetknięciu z niepowtarzalną atmosferą stolicy Wielkiej Brytanii mieliśmy dzień przerwy, żeby ochłonąć;) 
Zaczęliśmy od London Eye, czyli tzw. diabelskie koło, które zostało zbudowane z okazji nowego tysiąclecia i z którego można podziwiać przepiękną panoramę Londynu. Bilety nie są tanie, ale naprawdę warto to przeżyć. Właściwie to gdybym miała wybrać, co mi się najbardziej podobało w Londynie, byłoby to London Eye:)

Jedna z "kapsuł" London Eye

Tamiza

"Nowa" dzielnica Londynu
Po wyjściu z naszej kapsuły poszliśmy jeszcze do kina 4D, na które się załapaliśmy dzięki mojej kochanej cioci, należycie poinformowanej o tym, co wlicza się w cenę biletu:) 

A następne w kolejce do zwiedzania było opactwo westminsterskie, w którym to odbywają się śluby, koronacje i pogrzeby przedstawicieli brytyjskiej rodziny królewskiej.

Fasada


Imponujące gotyckie witraże!
Na koniec poszliśmy jeszcze do Covent Garden, dzielnicy sklepów, restauracji i uroczych wąskich uliczek.



 W drodze na dworzec mijaliśmy jeszcze pałac Buckingham.

Taksówki i flagi przy drodze wiodącej do pałacu.

Pomnik przed pałacem.

poniedziałek, 2 września 2013

"Dary Anioła: Miasto kości"

Uwielbiam spotkania z Domi. Zakupy, kino, frytki, lody, czy nawet zwyczajna rozmowa stają się niesamowitym przeżyciem. Życzę Wam wszystkim, żebyście, tak jak ja, znaleźli osobę, z którą będziecie tak wspaniale się rozumieli.
No, tym razem padło na kino, bo na ekrany wszedł film, o którym obie pomyślałyśmy, iż mógłby nam się spodobać i... nie zawiodłyśmy się. 
W skali od zera do dziesięciu dałabym mu ok. siedmiu lub ośmiu punktów, więc jak na moje wymagania był świetny:)


czwartek, 29 sierpnia 2013

Małe zakupy biżuteryjne:)

Około trzy tygodnie temu razem z Domi skorzystałyśmy z promocji w Glitterze pt. 5 produktów za 25 zł i zobaczcie, co udało mi się upolować:


Pierścionek

Kolczyki

Naszyjnik

środa, 21 sierpnia 2013

UK 2013 - part I - Londyn - Buckingham Palace i mały spacer

Londyn, ach Londyn! Moje wymarzone miejsce zamieszkania i jedno z moich ulubionych miast. Taka była moja opinia zanim odwiedziłam stolicę UK. A teraz? W zupełności się ona nie zmieniła. Wciąż kocham Londyn i zamierzam jeszcze tam wrócić.
Okej, koniec wstępu, teraz podstawowe fakty. W Londynie spędziłam trzy dni, za każdym razem dojeżdżając z Nottingham (właściwie to tam pojechaliśmy, ponieważ właśnie w Nottingham mieszka moja ciocia). A pierwszego dnia, tzn. 2 lipca odwiedziliśmy pałac Buckingham.

Akurat wtedy udostępnione do zwiedzania były (niestety) jedynie dwie części - Royal Mews (królewskie stajnie) i Queen's Gallery (galeria królowej).

Oczywiście obejrzeliśmy też pałac z zewnątrz:)

Trafiliśmy na mini-defiladę:)
Ulica naprzeciw fasady.
Kolejnym punktem naszej  wycieczki był krótki spacer po okolicy, głównie w celu zorientowania się, jak można dostać się do innych zabytków, które chcieliśmy zwiedzić. Wtedy po raz pierwszy przechodziliśmy obok Westminster Abbey (opactwa westminsterskiego), gmachów parlamentu i wieży zegarowej z Big Benem.

Kolejka!

Zdjęć z pierwszego dnia jest bardzo niewiele, a to dlatego, że nie miałam możliwości, by wcześniej naładować aparat;(