PustaMiska - akcja charytatywna

piątek, 14 września 2012

"Nauka - to lubię" - recenzja scjentystycznej książki

Osobiście znam wiele osób, które, kiedy tylko usłyszą słowo "książka naukowa", oświadczają, iż za żadne skarby świata nawet nie wezmą jej do ręki. Ja też początkowo odnosiłam się do niej z dużym dystansem, planowałam pozostawić swój egzemplarz na wieki w domowej bibliotece, gdzie powoli rozkładałby się na  cząsteczki pierwsze, zapomniany przez właścicielkę*. Ale na szczęście... skończyły mi się książki. Wszystko, co miałam przeczytać przez wakacje, przeczytałam. I to szybko. Za szybko. Cóż było robić - ktoś, kto molem książkowym jest od bardzo wczesnego dzieciństwa, długo bez czytania nie wytrzyma. Z niechęcią sięgnęłam na półkę, wyciągając spomiędzy najróżniejszych czytadeł dzieło Tomasza Rożka, otworzyłam i... wciągnęło mnie. Aż nadto.
Doktor fizyki, a zarazem dziennikarz naukowy, niejaki pan Rożek, za pomocą swojej książki (a także telewizji i gazety) popularyzuje zagadnienia związane z fizyką, astronomią, chemią, biologią... Gdybym się uparła, mogłabym wymienić jeszcze wiele innych dziedzin. Przybliża temat poprzez pryzmat ciekawostek, dialogów dzieci z Profesorem i doświadczeń. Prezentuje rzeczy, które niby są zwyczajne, które wszyscy znamy, a jednak nie wiemy dokładnie, czemu one służą, jak powstają. No bo czemu ogórek jest zielony, a pomidor czerwony? Dlaczego płacz dzieci z różnych zakątków Ziemi brzmi inaczej? Jak samolot może latać, skoro jest taki ciężki? Mgła to woda - ale w jakim stanie? Ciekłym, stałym czy gazowym? Dzieciom aż się kręci w głowie od tych wszystkich pytań. Nieustannie bombardują starszych pytaniami o to i owo. A "tego i owego" dorośli czasem nie wiedzą. "Nauka - to lubię" jest idealną lekturą i dla tych małych, i dla tych dużych.
Książka ta została napisana w bardzo interesujący sposób: nawet dzieci mogą zrozumieć pozornie trudne i nudne kwestie, przypominając sobie sytuacje z życia codziennego. Nie jest ona podręcznikiem, w którym wszystko omówiono bezbarwnie, po prostu czarno na białym. Autor szuka odpowiedzi na różne pytania wraz z czytelnikiem, wyjaśnia wszystko krok po kroku, ubarwiając tekst kolorowymi zdjęciami lub zabawnymi rysunkami, dopowiadającymi to, czego nie zdołała przekazać opowieść.
Tutaj przydałoby się jakieś zakończenie, podsumowanie. Napiszę po prostu:
Warto. Naprawdę warto.
*Nie zakupiłam książki sama - otrzymałam ją jako nagrodę.

2 komentarze:

  1. czasami takie książki są naprawdę ciekawe :) co prawda, nie czytałam nigdy chyba książki naukowej, ale bardzo lubię czytać gazety o takiej tematyce np. "Świat wiedzy". być może kiedyś "dorosnę" i do takich książek :D

    OdpowiedzUsuń

Nie radzę umieszczać w komentarzu adresu bloga, czy też różnorakich wariacji "zapraszam do mnie", ponieważ tylko marnujecie czas, ja i tak do Was zajrzę. Dziękuję za każdy miły komentarz.

Please do not add your blog's address. I'll visit you. Thank you for every nice comment:)