Wyżej wymienione bestkumpelki prowadzą dość zwyczajne życie, ale pozorny spokój mącą kolejne przeboje miłosne Pepy - co rusz nastolatka rozkochuje w sobie następnego chłopaka, po czym boleśnie (dla niego, oczywiście) się z nim rozstaje. Tak naprawdę podoba jej się Krystian Sorbet, nieziemsko przystojny aktor z serialu Rapsodia śmierci. Pepa dużą część swojego wolnego czasu poświęca na śledzenie idola, razem z koleżanką, która ma już tego serdecznie dosyć.
Czy Pepa zacznie spotykać się z Sorbetem? Przeczytajcie, a się dowiecie!
Główny atut książki, to sposób, w jaki autorka opisuje wydarzenia w powieści - "Pepa, nie świruj!" tryska dowcipem i ironią. Ida Pierelotkin, ukryta pod postacią Wandy Pliszki, czyli jednej z głównych bohaterek, naśmiewa się z dziewczyńskich sentymentów i już na pierwszych stronach wiele "typowych" zachowań nastolatek zostaje poddanych ostrej krytyce. Lektura wydana jest w serii "ze sprężynką", ale bardzo różni się od pozostałych książek z tegoż cyklu. One są klasycznymi powieściami dla nastolatek, naładowanymi romantycznymi sytuacjami, mającymi na celu wyciśnięcie łez z oczu czytelniczki*, a dzieło pani Idy zdecydowanie takie nie jest.
Podsumowanie? Stanowczo "jestem na tak!"
*Przynajmniej tak słyszałam. Czytałam tylko dwie książki "ze sprężynką", ale jedną z nich była właśnie "Pepa...", a w drugiej... Eee, nie była to jakaś powalająca ilość romantyzmu.
Czy Pepa zacznie spotykać się z Sorbetem? Przeczytajcie, a się dowiecie!
Główny atut książki, to sposób, w jaki autorka opisuje wydarzenia w powieści - "Pepa, nie świruj!" tryska dowcipem i ironią. Ida Pierelotkin, ukryta pod postacią Wandy Pliszki, czyli jednej z głównych bohaterek, naśmiewa się z dziewczyńskich sentymentów i już na pierwszych stronach wiele "typowych" zachowań nastolatek zostaje poddanych ostrej krytyce. Lektura wydana jest w serii "ze sprężynką", ale bardzo różni się od pozostałych książek z tegoż cyklu. One są klasycznymi powieściami dla nastolatek, naładowanymi romantycznymi sytuacjami, mającymi na celu wyciśnięcie łez z oczu czytelniczki*, a dzieło pani Idy zdecydowanie takie nie jest.
Podsumowanie? Stanowczo "jestem na tak!"
*Przynajmniej tak słyszałam. Czytałam tylko dwie książki "ze sprężynką", ale jedną z nich była właśnie "Pepa...", a w drugiej... Eee, nie była to jakaś powalająca ilość romantyzmu.
akurat szukałam jakiejś ksiązki żeby poczytać;D
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy post;*
hm.. po recenzji wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale zachęciłaś mnie! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://mealm.blogspot.com/ Zapraszam.