Wyjaśniając tytuł posta, powieść "Tunele" jest owocem pracy dwóch autorów, Rodericka Gordona i Briana Williamsa, która najpierw została okrzyknięta nie gorszą od sławnego "Harry'ego", następnie przeczytana przez miliony w nadziei na znalezienie nowej ulubonej książki, aby w końcu podzielić odbiorców na dwie grupy. W skrócie: jedni wynoszą ją pod niebiosa, drudzy uważają, iż panowie pisarze zepsuli wszystko. No, jeszcze są ci, którzy odnoszą się do "Tuneli" neutralnie. Z którymi się utożsamiam? O tym za parę zdań.
Główny bohater książki to czternastoletni Will Burrows, większość czasu wolnego spędzający na dość nietypowej pasji wśród młodzieży, a mianowicie drążeniu tuneli razem z ojcem archeologiem. Już po pierwszej stonie przekonujemy się, iż hobby przynosi chłopcu dużo radości oraz dumy z odkryć. Jednak pewnego dnia ojciec Willa znika bez śladu, natomiast jego syn, razem ze swym najlepszym przyjacielem Chesterem wyrusza na poszukiwania. Nie znajduje rodzica, ale tajemniczy świat, z którym jego życie jest bardziej związane, niżby tego pragnął.
Pomysł autorzy mieli dobry. Czytaliście kiedyś książkę o podziemnych cywilizacjach i tunelach? Ja sobie nie przypominam, aczkolwiek nie pamiętam wszystkich powieści, które połknęłam jako prawdziwy mól książkowy. Nieustannym dyskusjom podlega sposób, w jaki panowie Gordon i Williams stworzyli historię młodego Burrowsa.
Według mnie akcja w "Tunelach" przypomina tę z "Zakazanej Magii"* (choć nie ukrywam, "Tunele" wywarły na mnie większe wrażenie) - niby jest, niby bohaterowie w każdej chwili mogą zginąć, jednakowoż... Czytając tę książkę się tego nie odczuwa. A tego typu powieści wręcz nie znoszę. Są dzieła, które nie zostały zbytnio zaopatrzone w morderstwa i pościgi - a jednak! Jednak je lubię. Niemniej, w przeciwieństwie do książek obyczajowych tudzież legendarnego połączenia romansu z horrorem, jaki zaserwowała światu Stephenie Meyer, od "Tuneli" oczekiwałam większego napięcia. Myślałam, że podczas lektury będę "obecna ciałem, ale nie duchem", że dreszcz będzie przebiegał mi po plecach, a nic takiego się nie wydarzyło.
Drugim, gigantycznym minusem powieści są słabo zarysowane postaci. Jeszcze do Willa można się jako tako przywiązać (mimo to nie pochwalam jego postawy w niektórych momentach - zostawić przyjaciela na śmierć i życie na pastwę Styksów?! No nie, tak się nie robi!), ale cała reszta wydaje się być zbędna: siostra mająca cały dom na głowie, matka będąca niewiarygodnym obibokiem, kilkuletni brat głównego bohatera, który często podejmuje decyzje lepiej niż on.
W przypadku "Tuneli" nie jestem w stanie stwierdzić, czy moim zdaniem książka jest godna polecenia. Najlepiej zagłębcie się w podziemia i sami oceńcie.
Ja dam drugą szansę autorom i przeczytam następną część. Jeżeli mnie nie zadowoli... Cóż, zrezygnuję z powieści pióra Gordona oraz Williamsa.
*Na moim blogu nie znajdziecie recenzji tej książki.
Pomysł autorzy mieli dobry. Czytaliście kiedyś książkę o podziemnych cywilizacjach i tunelach? Ja sobie nie przypominam, aczkolwiek nie pamiętam wszystkich powieści, które połknęłam jako prawdziwy mól książkowy. Nieustannym dyskusjom podlega sposób, w jaki panowie Gordon i Williams stworzyli historię młodego Burrowsa.
Według mnie akcja w "Tunelach" przypomina tę z "Zakazanej Magii"* (choć nie ukrywam, "Tunele" wywarły na mnie większe wrażenie) - niby jest, niby bohaterowie w każdej chwili mogą zginąć, jednakowoż... Czytając tę książkę się tego nie odczuwa. A tego typu powieści wręcz nie znoszę. Są dzieła, które nie zostały zbytnio zaopatrzone w morderstwa i pościgi - a jednak! Jednak je lubię. Niemniej, w przeciwieństwie do książek obyczajowych tudzież legendarnego połączenia romansu z horrorem, jaki zaserwowała światu Stephenie Meyer, od "Tuneli" oczekiwałam większego napięcia. Myślałam, że podczas lektury będę "obecna ciałem, ale nie duchem", że dreszcz będzie przebiegał mi po plecach, a nic takiego się nie wydarzyło.
Drugim, gigantycznym minusem powieści są słabo zarysowane postaci. Jeszcze do Willa można się jako tako przywiązać (mimo to nie pochwalam jego postawy w niektórych momentach - zostawić przyjaciela na śmierć i życie na pastwę Styksów?! No nie, tak się nie robi!), ale cała reszta wydaje się być zbędna: siostra mająca cały dom na głowie, matka będąca niewiarygodnym obibokiem, kilkuletni brat głównego bohatera, który często podejmuje decyzje lepiej niż on.
W przypadku "Tuneli" nie jestem w stanie stwierdzić, czy moim zdaniem książka jest godna polecenia. Najlepiej zagłębcie się w podziemia i sami oceńcie.
Ja dam drugą szansę autorom i przeczytam następną część. Jeżeli mnie nie zadowoli... Cóż, zrezygnuję z powieści pióra Gordona oraz Williamsa.
*Na moim blogu nie znajdziecie recenzji tej książki.
nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńchciałabym ale w sumie to pewnie bylo by samo mowienie bo iestety nikomu si enie chce sie mnie krecic i fotogarfowac :(
OdpowiedzUsuńCzytałam, nic szczególnego -,-
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://inspiration-niki.blogspot.com/
nie słyszałam o tej książce... ale jak sądzę po recenzji, dużo chyba nie straciłam ;p
OdpowiedzUsuń