Osobiście znam wiele osób, które, kiedy tylko usłyszą słowo "książka naukowa", oświadczają, iż za żadne skarby świata nawet nie wezmą jej do ręki. Ja też początkowo odnosiłam się do niej z dużym dystansem, planowałam pozostawić swój egzemplarz na wieki w domowej bibliotece, gdzie powoli rozkładałby się na cząsteczki pierwsze, zapomniany przez właścicielkę*. Ale na szczęście... skończyły mi się książki. Wszystko, co miałam przeczytać przez wakacje, przeczytałam. I to szybko. Za szybko. Cóż było robić - ktoś, kto molem książkowym jest od bardzo wczesnego dzieciństwa, długo bez czytania nie wytrzyma. Z niechęcią sięgnęłam na półkę, wyciągając spomiędzy najróżniejszych czytadeł dzieło Tomasza Rożka, otworzyłam i... wciągnęło mnie. Aż nadto.
Doktor fizyki, a zarazem dziennikarz naukowy, niejaki pan Rożek, za pomocą swojej książki (a także telewizji i gazety) popularyzuje zagadnienia związane z fizyką, astronomią, chemią, biologią... Gdybym się uparła, mogłabym wymienić jeszcze wiele innych dziedzin. Przybliża temat poprzez pryzmat ciekawostek, dialogów dzieci z Profesorem i doświadczeń. Prezentuje rzeczy, które niby są zwyczajne, które wszyscy znamy, a jednak nie wiemy dokładnie, czemu one służą, jak powstają. No bo czemu ogórek jest zielony, a pomidor czerwony? Dlaczego płacz dzieci z różnych zakątków Ziemi brzmi inaczej? Jak samolot może latać, skoro jest taki ciężki? Mgła to woda - ale w jakim stanie? Ciekłym, stałym czy gazowym? Dzieciom aż się kręci w głowie od tych wszystkich pytań. Nieustannie bombardują starszych pytaniami o to i owo. A "tego i owego" dorośli czasem nie wiedzą. "Nauka - to lubię" jest idealną lekturą i dla tych małych, i dla tych dużych.
Książka ta została napisana w bardzo interesujący sposób: nawet dzieci mogą zrozumieć pozornie trudne i nudne kwestie, przypominając sobie sytuacje z życia codziennego. Nie jest ona podręcznikiem, w którym wszystko omówiono bezbarwnie, po prostu czarno na białym. Autor szuka odpowiedzi na różne pytania wraz z czytelnikiem, wyjaśnia wszystko krok po kroku, ubarwiając tekst kolorowymi zdjęciami lub zabawnymi rysunkami, dopowiadającymi to, czego nie zdołała przekazać opowieść.
Tutaj przydałoby się jakieś zakończenie, podsumowanie. Napiszę po prostu:
Warto. Naprawdę warto.
*Nie zakupiłam książki sama - otrzymałam ją jako nagrodę.
czasami takie książki są naprawdę ciekawe :) co prawda, nie czytałam nigdy chyba książki naukowej, ale bardzo lubię czytać gazety o takiej tematyce np. "Świat wiedzy". być może kiedyś "dorosnę" i do takich książek :D
OdpowiedzUsuńświetna recenzja :)
OdpowiedzUsuń